Mimo ogromnej różnorodności japońskiego kina, krytycy znajdują w jego produkcjach pewne cechy wspólne, wyróżniające je na tle zachodnich filmów. Jest to przede wszystkim specyficzna, bardzo powściągliwa emocjonalność. Oszczędność mimiki i gestów sprawia, że azjatyckie dzieła – choć trudniejsze w odbiorze – cechują się wyjątkową atmosferą napięcia, tajemnicy i niedomówienia. Kino Japonii określane jest jako spokojne i sentymentalne, choć nie brakuje w nim grozy i brutalności.
Świeżość i oryginalność japońskich filmów niemal od początku stanowiła ogromną inspirację dla światowych twórców, a wiele z nich stało się pierwowzorem kultowych zachodnich produkcji. By móc zrozumieć i docenić kino Kraju Kwitnącej Wiśni warto zacząć jego odkrywanie od kultowych klasyków, które wpłynęły nie tylko na dalszy rozwój rodzimej kinematografii, ale również na historię światowego kina.
Yasujiro Ozu nazywany jest najbardziej japońskim z reżyserów. To właśnie on wprowadził japońskie kino na światowe ekrany, zyskując jednocześnie ogromne uznanie w ojczystym kraju. Jego najwybitniejsze dzieło – „Tokijska opowieść” (Yasujiro Ozu, 1953) – to uniwersalna historia o różnicach pokoleń i konflikcie tradycji z nowoczesnością. Dwoje starszych ludzi wyrusza do Tokio, by odwiedzić swoje dawno niewidziane, dorosłe dzieci. Choć w filmie nie brakuje tragicznych, skłaniających ku refleksji wątków, fabuła nie stanowi jego głównej wartości. Decyduje o niej staranność realizacji, wyjątkowy rytm opowiadania, a także charakterystyczne dla Ozu prowadzenie kamery. „Tokijską opowieść”, podobnie jak inne realizacje japońskiego mistrza cechują niskie ujęcia, które „z poziomu podłogi” ukazują prostą, japońską codzienność. W kadrach Ozu zyskuje ona niezwykły, poetycki wymiar, dlatego jego dzieła często porównywane są do japońskiej poezji haiku.
„Siedmiu samurajów” (Akira Kurosawa, 1954) to zdaniem krytyków jeden z najważniejszych filmów w historii kinematografii. Kurosawa – niewątpliwie najbardziej popularny japoński twórca – opowiada w nim historię siedmiu bezpańskich samurajów, którzy zostają wynajęci przez japońskich rolników do obrony wioski przed atakami bandytów. Dzieło Kurosawy jest klasycznym przykładem historycznego filmu chambara, którego celem jest przede wszystkim niesienie rozrywki typowej dla filmów przygodowych lub filmów akcji. Chambara to orientalny odpowiednik westernów i tzw. filmów płaszcza i szpady. O wpływie japońskich twórców na hollywoodzkie produkcje najlepiej świadczy fakt, że dzieło Kurosawy stało się pierwowzorem dla „Siedmiu wspaniałych” – jednego z westernowych klasyków wszech czasów!
Dzieło kolejnego z japońskich klasyków – Hiroshi Teshigahara – to ekranizacja niezwykłej powieści Kōbō Abe, porównywanej do twórczości Kafki i zachodnich egzystencjalistów. – „Kobieta z wydm” (Hiroshi Teshigahara, 1964) opowiada o nauczycielu, który trafia do małej japońskiej wioski, gdzie zatrzymuje się w domu ukrytym wśród piaszczystych wydm. Absurdalna historia dziewczyny walczącej z zasypującym wioskę piaskiem, w którą wciągnięty zostaje bohater, staje się pretekstem do refleksji na temat trudnego dojrzewania oraz walki z własnym egoizmem na rzecz wspólnego dobra.
Z bogactwa japońskiego kina czerpali garściami nie tylko twórcy lekkich westernów, ale również producenci mrożących krew w żyłach horrorów i filmów science fiction. To właśnie Japonia jest ojczyzną jednego z najbardziej przerażających, kinowych monstrów. „Godzilla: Król potworów” – Ishirô Honda – 1954 to opowieść o bestii, która zaczyna atakować ludzkość, obudzona przez potężny wybuch. Film, powstały w kraju, który jako jedyny doświadczył ataku bronią nuklearną, uznany został za brutalny manifest, ostrzegający przed skutkami dalszych testów atomowych. Jednocześnie, jako jeden z pierwszych filmów kaijū – katastroficzno-fantastycznych produkcji o „dziwnych bestiach” – stał się ogromnym, komercyjnym hitem.
Historii tajemniczej kasety video chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Filmowa adaptacja powieści Kōjiego Suzuki to jeden z najgłośniejszych japońskich filmów i najbardziej dochodowy horror w historii japońskiej kinematografii. Przez dwadzieścia lat od premiery „Ring” (Hideo Nakata, 1998) zdążył doczekać się amerykańskiego re-make’u, kontynuacji – zarówno oryginalnej, jak i zachodniej wersji filmu, a także gier i komiksów, inspirowanych tajemnicą śmiercionośnej kasety. Mimo, że szum wokół produkcji zdążył już nieco zmęczyć zachodnich widzów, dzieło Nakaty wciąż pozostaje jednym z najbardziej popularnych japońskich filmów, którego nie mogłoby zabraknąć na liście Mistrza OYAKATA.
Na liście japońskich klasyków nie mogło zabraknąć też kultowych filmów anime. Jednym z najbardziej znanych tytułów, który z pewnością wskazałby każdy z miłośników gatunku jest „Akira” (Katsuhiro Otomo, 1988). Filmowej adaptacji popularnej mangi podjął się sam autor komiksu, dlatego produkcja w pełni zachowuje jego oryginalny klimat. Film przenosi widzów do 2019 roku. Jeden z członków motocyklowego gangu zostaje poddany tajemniczym eksperymentom. W efekcie zyskuje nadludzką siłę i dowiaduje się o istnieniu Akiry – legendarnego herosa. Kultowa animacja Otomo, w której nie brakuje krwi i brutalnych scen walki, z pewnością nie jest rysunkową bajką dla dzieci. Wymagające, niełatwe w odbiorze dzieło nagradza wyrafinowanych fanów japońskiego anime, dopracowanym w każdym calu obrazem, który mimo upływu lat, dorównuje jakością współczesnym produkcjom.
Na koniec coś bardziej współczesnego. „Pożegnania” (Yôjirô Takita, 2008) to przepiękna, niemal baśniowa historia o życiu i śmierci, zamknięta w losach wiolonczelisty, który zmuszony do zmiany zajęcia, podejmuje pracę w zakładzie pogrzebowym. Choć stosunkowo młodą produkcję trudno nazywać klasykiem, film stanowi idealne dopełnienie naszego zestawienia. Jest dowodem różnorodności japońskiego kina, które obok klasycznych filmów samurajskich, mrocznych horrorów i kultowych anime, może pochwalić się głębokimi, przejmującymi dramatami. Co więcej, jako zdobywca Oscara dla najlepszego obcojęzycznego obrazu, świadczy o międzynarodowym poziomie i uniwersalnym wymiarze japońskiej kinematografii.
Siedmiu wspaniałych japońskiego kina, które zebrał dla Was Mistrz OYAKATA, to tylko niewielki wycinek bogactwa wyspiarskiej kinematografii. Zestawienie ukazuje jednak różnorodność filmowej sztuki Japonii i dowodzi, że nie da się jej zapakować do jednej szufladki z napisem „kino japońskie”. Wśród propozycji Mistrza coś dla siebie znajdą zarówno miłośnicy samurajskich przygód, krwawych horrorów, jak i sentymentalnych dramatów. A Ty, którą z odsłon japońskiego kina cenisz najbardziej?