Rozwój praktyk związanych z malowaniem i upiększaniem w Japonii można podzielić na trzy okresy:
• makijaż pierwotny rozwijający się od mniej więcej 10 000 p.n.e do początku VIII wieku,
• makijaż tradycyjny związany z kulturą dworską ( VIII-XII wiek), samurajską (XII-XVI wiek) oraz mieszczańską (XVII-XIX wiek),
• makijaż współczesny, sięgający korzeniami okresu Meiji (1868-1912), kiedy Japonia otworzyła się na wpływy kultury zachodniej.
Zanim makijaż stał się zdobieniem ciała w celach wyłącznie estetycznych, miał w kulturze japońskiej cele maskujące, religijne, magiczne oraz wyznaczające status społeczny. Rewolucja w japońskim makijażu związana jest m.in. ze sprowadzeniem z Chin białego pudru – luksusowego kosmetyku, na który pozwolić sobie mogli wyłącznie przedstawiciele wyższych warstw społecznych.
W okresie Heian, czyli okresie rozwoju kultury dworskiej, makijaż nabiera cech, które do dzisiaj kojarzą się nam z jego japońskością – grubej warstwie jasnego pudru zaczynają towarzyszyć małe, pomalowane na czerwono usta. Co ważne, w ten sam sposób ozdabiają twarze kobiety i mężczyźni, a makijaż czyni ich twarze maksymalnie androgynicznymi – jedyny wyznacznik męskości to bardzo delikatne wąsy. To właśnie w okresie Heian upowszechniły się trzy zasadnicze kolory japońskiego makijażu: biel, czerń i czerwień.
Biały puder (oshiroi 白粉), niegdyś sprowadzany wyłącznie z Chin, zaczęto w końcu produkować także w Japonii. W jego skład wchodziły ołów, mąka ryżowa oraz żywica drzewa keyaki (zelkova) oraz ocet. Z uwagi na szkodliwe działanie ołowiu, kobiety w ciąży używały wyłącznie pudru z pasty ryżowej (nuka 糠). Biały kolor twarzy był wyznacznikiem pozycji społecznej. Ta tendencja w makijażu utrzymuje się po dziś dzień – bardzo jasna, nieskazitelna cera, określana mianem porcelanowej, jest podstawą każdego zdobienia twarzy.
Kolor czarny wykorzystywano do malowania brwi oraz czernienia zębów. UWAGA: nie chodziło o podkolorowywanie naturalnych brwi, tak jak czynimy to dzisiaj za pomocą kredki czy cieni. Japonki usuwały swoje naturalne brwi w rytuale zwanym (mayubiki 眉引き) i nad ich naturalną linią rysowały czarne kreski. Z kolei czernienie zębów (ohaguro お歯黒) było nieodłącznym elementem rytuały dojrzałości, któremu podlegały dziewczęta miedzy 10. a 16. rokiem życia. W skład czernidła wchodziły: roztwór żelaza w kwasie octowym, sproszkowane żołędzie i taniny – naturalne garbniki roślinne. Ponieważ podczas jedzenia posiłków kolor się zmywał, Japonki były zmuszone malować zęby co najmniej kilka razy w tygodniu. W kulturze dworskiej makijaż nie wyrażał indywidualnych upodobań, stanowił jedynie informację o pochodzeniu i wieku danej kobiety.
Małe, intensywnie czerwone usta na kredowobiałej twarzy to kolejny charakterystyczny element tradycyjnego japońskiego makijażu. Za intensywną barwę odpowiadał barwnik enji czyli koszenila uzyskiwana z owadów należących do gatunku czerwca kaktusowego albo pasta z kwiatów gardenii (benibana). Obok ust, czerwień lądowała także na policzkach – używano jej podobnie jak współczesnego różu.
Wielka rewolucja w tradycyjnym makijażu japońskim dokonała się w erze Meiji (1868-1912). Jej pierwszym sygnałem był edykt z 1870 roku, zgodnie z którym zakazano arystokratom stosowania tradycyjnego makijażu – białego pudru, golenia brwi i malowania zębów na czarno. W 1873 roku cesarzowa Haruko (1850-1914) dała wyraźny sygnał Japonkom sama rezygnując z tradycyjnego makijażu, i już od ery Taisho, czyli od 1912 roku, możemy mówić praktycznie o jego zaniku.
Niebagatelny wpływ na zmiany w japońskiej tradycji makijażowej miały wpływy zachodnie. Ideałem kobiety stała się tzw. atarashii onna, czyli nowa kobieta. Ale Japonki były zbyt świadome wartości i oryginalności tradycyjnego makijażu, żeby całkowicie go zarzucić, wprowadziły więc własny styl malowania się zwany wayō setchu, stanowiący połączenie stylów europejskiego i japońskiego. Przetrwały w nim tendencja do pudrowania twarzy na bardzo jasny kolor oraz wyjątkowo starannego makijażu ust.
Po II Wojnie Światowej to Ameryka stała się więc dla Japończyków symbolem jakości i wszelkich nowości kosmetycznych. Do masowej japońskiej wyobraźni wkroczyły moda na opaloną skórę, a wraz z nią ciemne pudry i podkłady oraz kolorowe cienie do powiek. W latach ’60 dołączyły do nich tusz do rzęs i sztuczne rzęsy. Dopiero w latach ’70 nastąpił powrót do naturalności.
…zmieniają się w takim samym tempie, jak w innych częściach świata, czyli szybko. Bardzo szybko. Jednak podstawą każdego makijażu pozostaje nieskazitelna cera – jednolita kolorystycznie, bez przebarwień, znamion czy pieprzyków. W tym celu Japonki stosują na co dzień kremy z wysokimi filtrami UV lub wręcz wybielające.
Kiedy Europejka postanawia umalować się „na Japonkę” koniecznie musi nawilżyć i rozjaśnić cerę. Żaden makijaż nie będzie wyglądał dobrze na przesuszonej, ziemistej, nierównej i poszarzałej cerze, ale makijaż w stylu japońskim bez spełnienia warunków dotyczących cery po prostu nie będzie możliwy. Intensywnie działające serum oraz baza pod makijaż są niezbędne. Koloryt cery pomaga wyrównać krem BB, sińce pod oczami ukryje korektor, a rozświetlacz i róż dodają skórze blasku. I na koniec matujący i wchłaniający nadmiar sebum puder ryżowy – może też być kokosowy albo bananowy: wszystkie dają efekt bardzo jasnej, porcelanowej skóry. Europejki nie mają skośnych oczu, ale także miewają opadające powieki i muszą stosować sztuczki optycznie „otwierające” i powiększające oko.
Muszą jednak umiejętnie żonglować rozjaśniającymi i przyciemniającymi cieniami: najpierw rozjaśnienie całych powiek waniliowym, beżowym lub brzoskwiniowym cieniem, a potem przyciemnienie powieki ruchomej ciemniejszym. Kreska robiona na górnej powiece eyelinerem może wyciągać się ku górze, ale jeśli chcemy uzyskać puppy eye makeup kreska powinna opadać w dół. I na koniec tusz do rzęs: zagęszczający, wydłużający, intensywnie czarny. Usta wcale nie muszą być czerwone! Współczesne japonki stawiają na naturalne, perfekcyjnie nawilżone i wypielęgnowane wargi. Można pociągnąć je nawilżającym balsamem albo zastosować pomadkę w naturalnych barwach – beż, brzoskwinia, róż.
A co robi Japonka, kiedy chce wykonać makijaż „na Europejkę”? Oczywiście chce ukryć wszystkie swoje naturalne walory: jasną cerę chce przyciemnić, małe skośne i głęboko osadzone oczy – optycznie powiększyć, wydobyć na pierwszy plan i… zmienić ich kolor, charakterystyczny mały nos – uczynić „wyższym”. Japonki stylizujące się na Europejki marzą o zmianie proporcji twarzy. Ich celem jest jej wydłużenie, bo Azjatki mają twarze drobne, w kształcie serca. Jak tego wszystkiego dokonać?
Nie zawsze da się powiększyć i „otworzyć” oko używając wyłącznie eyelinera i cieni do powiek – zwłaszcza gdy są to opadające powieki, czyli zmora każdej makijażystki. Japonki używają więc kleju do powiek, specjalnych niteczek albo tasiemek. Klej delikatnie skleja kawałeczek skóry, tworząc “zmarszczkę”, na której załamuje się skóra powieki. Nakładamy odrobinę kleju na powiekę, po czym dołączonym do zestawu patyczkiem zaginamy skórę, by przykleiła się sama do siebie. Klej do powiek jest niewidoczny, trzyma długo a zmyć go można po prostu wodą albo płynem do demakijażu.
Cieniutkie niteczki przykłada się do powieki, dociska, pozwalając by skóra “owinęła” się dookoła niteczki i uzyskuje w ten sposób nowe miejsce dla załamywania się powieki. Dają one mniejsze możliwości kształtowania powiek, ale są trwalsze niż klej. I jeszcze tasiemki: kawałki przezroczystej taśmy w kształcie półksiężyca, które nakleja się na powiekę, na istniejące załamanie i skóra naturalnie zagina się wyżej, na krawędzi tasiemki. Ten sposób daje najbardziej spektakularne efekty, ale tasiemki są trochę widoczne, a w miarę upływu czasu tracą przyczepność na końcach.
Kolejny trick to soczewki kontaktowe. Japonki dążą do powiększania tęczówek, wybierają więc soczewki zmieniające ich rozmiar i kolor. Kiedy oko ma już pożądaną wielkość i kolor, całości dopełnić mogą sztuczne rzęsy. Jeśli są wydłużone przy zewnętrznym kąciku oka, sprawiają, że całe oko wydaje się większe, dłuższe.
Konturowanie nosa to wyższa szkoła jazdy. W przypadku Japonek malujących się „na Europejki” chodzi o jego „podniesienie” – uczynienie, że wydaje się osadzony wyżej, niż naprawdę. W tym celu używa się najjaśniejszego produktu do konturowania, jaki mamy w zestawie. Nos osadzony naturalnie na wysokości wewnętrznych kącików oczu, trzeba „podnieść” na wysokość 1/3 łuku brwiowego. Nowy koniec nosa, czyli koniec kreski robionej produktem do konturowania, powinien wtedy wypadać tuż przed chrząstką. Tak narysowany „nowy nos” całkowicie zmienia proporcje twarzy.